Stać się młodszym – tylko fakty
Jako lekarz często mam wrażenie, że toczę trudną bitwę. Moim zadaniem jest wyleczyć ludzi wówczas, gdy już są chorzy. Jednak najlepszym sposobem leczenia jest zawsze zapobieganie. To, że jestem anestezjologiem zajmującym się problematyką sercowo-naczyniową oznacza, że w pracy najwięcej czasu poświęcam najciężej chorym pacjentom, takim, u których konieczne jest wykonanie bypassów lub operacji w trybie pilnym, by zapobiec potencjalnie śmiertelnym powikłaniom związanym z tętniakami. Po spędzeniu wielu godzin na salach operacyjnych z tak ciężko chorymi ludźmi ogarnęła mnie frustracja, że nie mogę im bardziej pomóc. Byłem bardzo zadowolony, że ratuję życie ludzkie, ale jednocześnie byłem naprawdę wściekły. Tak wielu z moich pacjentów było chorych dlatego, że przez całe życie nie szanowali swojego organizmu. Co więcej, niemal każdy z nich zdawał sobie z tego sprawę. Wiedzieli, że powinni odżywiać się zdrowiej, być bardziej aktywnymi fizycznie, ale tak nie postępowali. Postrzegałem to jako prawdziwą tragedię, nie wspominając już o tym, że była to prawdziwa porażka opieki zdrowotnej. Czemu tak wielu ludzi – bystrych, wykształconych, myślących – nie przywiązywało wagi do doniesień medycznych, które wiązały nawyki prozdrowotne z dłuższym i zdrowszym życiem? Najłatwiej byłoby obarczyć winą pacjentów. Ale przecież to nie była ich wina. Jasne się stało, że to społeczność medyczna nie umiała wyraźnie przekazać tego, co miała do powiedzenia.
Praktykując jako internista i w klinice anestezjologii wciąż powtarzałem pacjentom, że ich życie może być zdrowsze. Mówiłem, że mogą sami sprawić, iż będą żyli dłużej i zdrowiej, że mogą poprawić jakość długich lat życia. Jednak wciąż nie ustawał napływ na sale operacyjne pacjentów z chorobami, którym w pełni można było zapobiec. Miałem wrażenie, że mówię na próżno. Czemu uparcie trzymali się nawyków, które przynosiły ich zdrowiu same szkody, nawet jeśli sobie z tego zdawali sprawę? Cóż mogłem jeszcze zrobić – co my jako lekarze mogliśmy jeszcze uczynić – jak lepiej tłumaczyć problemy zdrowotne? Dobry stan zdrowia ma niezaprzeczalną wartość, jednak moi pacjenci nie słuchali mnie.